Siedziała przy stole dla grona pedagogicznego. Jadła obiad nie zwracając uwagi na
śmiechy i spojrzenia uczniów jej klasy siedzących przy stoliku
naprzeciwko. Już dawno przywykła do tego ich wzroku, wzroku, który
rozbierał ją w każdej sytuacji, czasami nie opuszczał jej ani na chwilę,
towarzyszył jej do domu, prześladował ją nawet kiedy spała.
Zdarzało
się, że budziła się w nocy zlana potem, bo śnili się jej uczniowie klas
trzecich i czwartych. Robili z nią najprzeróżniejsze rzeczy, a co
najbardziej ją przerażało, to że w snach ona im na to pozwalała i bardzo
się jej to podobało. Budziła się mokra i podniecona...
Było
ich czterech. Andrzej, Tomek, Mariusz i Karol. Najbardziej zgrana
paczka w klasie, w całej szkole. Wszystko robili razem, czasami nawet
zastanawiała się czy razem też się onanizowali. Teraz siedzieli
naprzeciwko, co chwila spoglądali na nią, po czym odwracali się do
kolegów i śmiali opowiadając zapewne jakieś dowcipy.
Najprzystojniejszy
był Karol. Ale najbardziej pociągający, nie wiadomo dlaczego, był
Tomek. Aż żałowała, że będzie musiała go zostawić na następny rok w
trzeciej klasie. Chłopak totalnie nie miał wyczucia matematycznego. Było
w nim coś dziwnego, ten magnetyzm. Był jedynym z jej uczniów, który
potrafił patrzeć jej w oczy. I właśnie ten jego wzrok wraz z
przenikliwym uśmieszkiem najbardziej dawał się jej we znaki.
Zdawało
się, że kiedy na zajęciach spojrzała na niego, on po prostu patrzył na
nią. Ale jego wzrok nie był taki jak innych. Patrzył na nią jakby
widział co ma pod ubraniem i co właśnie myśli. A jej myśli nie zawsze
były czyste. Czasami nie wytrzymywała. Jej twarz przebiegał ten dziwny
skurcz, który ktoś nazwałby uśmiechem, ale dla niej była to oznaka jej
słabości. Nie potrafiła się od niego uwolnić.
Tomek
siedział po jej lewej stronie. Właśnie coś mówił, a kiedy skończył
spojrzał na nią, a reszta zaczęła się śmiać. W jednej chwili jej serce
przyspieszyło, ale zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie, bo tak naprawdę
nie widziała tego mrugnięcia. Wystraszyła się swojej reakcji.
Tomek
poruszył gwałtownie ręką i jego widelec spadł na podłogę. Szepnął coś
do kolegów, uśmiechnęli się. Tomek schylił się po narzędzie i odwrócił
do niej wzrok. Uśmiechnął się i schylił jeszcze bardziej pod stół.
Patrzył w jej stronę. Opanowała się i odwróciła wzrok.
Zaczęła
spożywać przerwany posiłek patrząc w swój talerz, ale usłyszała coś co
nie miało sensu: "Jak?" "Białe". Podniosła wzrok i zobaczyła, że wszyscy
się jej przyglądają. Patrzyli na nią tym obleśnymi oczami, z tymi
głupimi niewinnymi uśmieszkami na swoich twarzach. Ale nie on. On
patrzył na nią poważnie, inaczej. Teraz naprawdę mrugnął do niej, a ona
zdała sobie sprawę co zrobił sięgając po widelec.
Zarumieniła
się. Widać i to nie uszło ich uwadze, roześmiali się. Pierwszy wstał
Andrzej, reszta za nim. Wyszli ze stołówki. Kilka osób popatrzyło za
nimi. Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek na lekcję.
Tak
minęła pierwsza przerwa obiadowa tego dnia. Kiedy weszła do klasy
wszyscy umilkli. Ale tylko na chwilę. Pewnie myśleli, że to dyrektor.
Rozmowy zaczęły się na nowo. Przeszła przed ich oczami, w swojej białej
spódniczce w czarne grochy sięgającej piętnaście centymetrów ponad jej
kolana, i równie białej bluzce z krótkim rękawem i siedmioma białymi
guzikami. Usiadła, poprawiła kołnierzyki bluzki i otworzyła dziennik.
Odgarnęła
z twarzy denerwujący kosmyk swych jasnych włosów i wepchnęła go za ucho
ozdobione małym srebrnym kolczykiem. Zaczęła sprawdzać obecność
podnosząc wzrok na klasę po przeczytaniu każdego nazwiska. Doszła do
jego nazwiska i kiedy spojrzała w jego stronę napotkała jego
przeszywający wzrok.
Nie
patrzył jej w oczy (dlaczego miałby patrzeć w jej pospolite szare
oczy), ale niżej, na jej bluzkę. Opamiętała się i kontynuowała swoją
pracę. Przez całą godzinę przyglądał się jej. Wiedziała, że patrzy na
nią kiedy stoi do nich plecami, wiedziała, że wszyscy na nią patrzą, ale
myślała tylko o jego wzroku.
Tylko
jego spojrzenia przeszywało ją na wylot i pozostawiało nagą na oczach
całej trzydziestki. Musiała to zrobić. Wiedziała, że go pogrąży, ale
musiała go spytać, musiała mu się odpłacić. I było tak jak myślała. Nie
potrafił obliczyć pochodnej funkcji złożonej, nie potrafił nawet podać
definicji funkcji. Musiała. Musiała w kratce odpowiadającej jego
nazwisku i udziale na lekcji wstawić jedynkę. Kolejną. Zaczęła prowadzić
lekcję dalej.
Robiła
to już spokojniej bo wiedziała, że teraz nie patrzy na jej nagie
pośladki tylko złorzeczy jej w myślach. I wtedy zadzwonił dzwonek.
Wszyscy zaczęli sprzątać zeszyty z ławek, zadała pracę domową
. - Chcę, żebyś został na przerwie - powiedziała w jego stronę.
Podniósł na nią wzrok. Za nim zatrzymał się Karol, a dalej Andrzej. Poklepał go po plecach.
- No to się doczekałeś - stwierdził.
Wszyscy
wyszli, został tylko Tomek. Usiadła na krześle i założyła nogę na nogę
niczym Sharon Stone w Nagim Instynkcie. Jej uwadze nie umknął jego
wzrok, ale wyraz jego oczu zmienił się prawie natychmiast. Stał przed
nią spoglądając tym bezczelnym wzrokiem.
- Jak myślisz, dlaczego kazałam ci zostać? - spytała.
Wzruszył ramionami. - Nie wiem. Może dlatego, że martwi się pani o moje stopnie - stwierdził.
Pokiwała głową. Spojrzał do dziennika.
-
Może i tak. Co prawda twoje stopnie to nie moje zmartwienie, ale twoje.
Ale w tym tez jest trochę racji. Chyba zdajesz sobie sprawę, że
aktualnie wychodzi ci ocena jeden przecinek siedemdziesiąt trzy. A po
dzisiejszym dniu jeszcze mniej po przecinku. Termin wystawiania ocen
mija za kilka dni. Co ty na to?
Jeszcze raz wzruszył ramionami.
-
Jeśli tylko będzie mnie pani uczyła w następnym roku, to mogę siedzieć -
uśmiechnął się i zerknął na jej zgrabne kolana i odsłonięte przez
podciągniętą spódniczkę uda.
- Jeśli zamierzasz sobie żartować... To da się załatwić. Ale masz jeszcze jedną szansę - stwierdziła.
Podniósł na nią wzrok.
- Jaką?
Uśmiechnęła się. - Jeszcze nie wiem - skłamała.
- Zgłosisz się do mnie jutro po lekcjach i porozmawiamy. Dobrze?
Zrobił
to jeszcze raz. Nie mogła już znieść tej jego obojętności. Pomyślała,
że jeśli jeszcze raz wzruszy ramionami to ona eksploduje.
- Dobrze - stwierdził i ruszył do drzwi.
Patrzyła na niego przez chwilę, zaskoczona. Kiedy był już prawie przy nich wstała i odezwała się.
- To jeszcze nie wszystko - zatrzymał się.
- Jak już chyba mówiłam nie z powodu twoich ocen kazałam ci zostać.
Tomek odwrócił się do niej.
- Słucham - stwierdził sucho.
- Chciałam porozmawiać o twoim zachowaniu na poprzedniej przerwie - wyjaśniła zbliżając się do niego.
Nie
ukrywał swego zainteresowania, ale za jego cynicznym uśmieszkiem kryło
się coś więcej. Poczuła dreszcz satysfakcji, to był strach.
- Słucham - powtórzył.
Spojrzała na niego, stanęła jeszcze bliżej, krok od niego, pół kroku, a może jeszcze bliżej.
- Chciałam cię zapytać z czego się tak śmialiście. Tomek uśmiechnął się.
- Andrzej opowiedział jeden ze swoich świńskich kawałków. Sama pani wie jaki on jest.
Pokiwała głową. Sięgnęła po jego dłoń.
-
Jeśli chciałeś zobaczyć jaki kolor mają moje majtki to trzeba było
zapytać lub poprosić - stwierdziła i przesunęła jego dłoń w kierunku
swego brzucha.
Chłopak stał jak posąg. Nie odezwał się, otworzył szeroko usta ze zdziwienia kiedy przesunęła jego dłoń niżej.
Chciał
coś powiedzieć, ale się zająknął, kiedy już się pozbierał chciał
skończyć, ale ona zamknęła mu usta słodkim pocałunkiem. Cofnął się o
krok i oparł plecami o drzwi. Stała przy nim.
Trzymała
jego dłoń przy swoim łonie, drugą oparła o drzwi szukając po omacku
zamka. Nie okazywał zaskoczenia długo. Szybko pozbierał myśli i objął ją
mocno do siebie przyciskając jednocześnie zjeżdżając dłonią, którą sama
położyła na swoim ciele w kierunku jej uda, a później pod spódniczkę.
Przerwali
pocałunek, spojrzała w górę, na biały sufit i jęknęła głośno kiedy
wsunął swą chłodną dłoń pod jej rajstopy i majtki. Zaczął całować jej
szyję, wreszcie udało się jej przekręcić zamek w drzwiach. Spojrzała na
niego i zawahała się. To była pierwsza chwila wahania. Zadała sobie
jedno pytanie, na które doskonale znała odpowiedź. Zapytała siebie co
właśnie robi. Odpowiedź była jasna. Właśnie zaczynała rozpinać rozporek
swojego ucznia.
Tomek
pozwolił jej dłoni wślizgnąć się pod spodnie, pozwolił jej dotknąć
swoją fujarę przez majtki. Nie zastanawiał się nad tym co robi. Nie
myślał o niej jako o nauczycielce matematyki, ale jak o kobiecie, którą
chciał mieć. I to natychmiast. Przerwał pieszczony, odwrócił ją i
dopchnął do pierwszej przy drzwiach ławki. Sięgnął pod jej spódniczkę,
ściągnął majtki i rajstopy do połowy ud.
Następnie
chwycił ją za pośladki i uniósł lekko do góry. Zdumiewała ją jego siła i
zdecydowanie. Doskonale wiedział co robi, do czego dążyć. Posadził ją
na zimnym blacie ławki i jeszcze raz sięgnął do majtek, które zsunął do
samego dołu. Pocałowali się jeszcze raz. Miała już potargane włosy, jej
dłoń starała się rozpiąć pasek jego spodni. Wreszcie się udało.
Tomek
klęknął i rozchylił jej uda. Ściągnął z jej stóp rajstopy i rozchylił
jej jeszcze bardziej. Podciągnął jej spódniczkę wyżej, do samej talii i
przybliżył usta do jej łona. Położył dłonie tuż przy jej szparce i
otworzył ją dla swego języka. Chciał obejrzeć każdy jej szczegół.
Widział czerwień gotową na przyjęcie jego kutasa, widział mięśnie jej
pochwy i zaczął koniuszkiem języka drażnić jej łechtaczkę, która pod
wpływem tych nagłych pieszczot zaczęła się powiększać.
Nauczycielka
przez chwilę patrzyła w dół, jak jej uczeń zaczyna obrabiać jej cipkę,
potem odchyliła się do tyłu, oparła dłonie z tyłu o brzeg ławki i
spojrzała w sufit. Przymknęła oczy i poddała się fali nadchodzącej
rozkoszy.
Pracował
delikatnie, ale starając się uczynić swój język jak najbardziej
twardym. Prężył go i wyginał. Lizał i drażnił jej łechtaczkę doskonale
znając reakcje płci pięknej na takie pieszczoty. Kiedy jego twarz zalała
gorąca fala jej soków podniósł dłonie do jej bluzki. Zaczął ugniatać
jej piersi, starała się szczypać je prze śliski jedwabny materiał.
Nie
patrząc na swoje dłonie zaczął rozpinać bluzkę, guzik po guziku, a
kiedy dotarła do ostatniego podniósł twarz znad jej gotowej cipki.
Patrzyła na niego z lekko rozchylonymi ustami, poły jej bluzki były
rozchylone ukazując jej gwałtownie poruszający się biust. Wstał i stanął
przed nią z mokra twarzą.
Położył
dłonie na jej ramionach i zsunął z nich bluzkę, która opadła na ławkę, a
później na podłogę. Chwycił jej piersi przez materiał i ścisnął jej
mocno, odpowiedziała mu głośnym jękiem. Wszedł między jej rozchylone
uda, przysunęła się bliżej niego, objęła go jeszcze raz ramionami i
pocałowała. Nie przestawał pieścić jej piersi kiedy jej dłonie
ześlizgnęły się do jego spodni i zsunęły je do połowy ud. Kiedy jej dłoń
zaczęła precyzyjnie zsuwać jego slipy sięgnął do zamka stanika
znajdującego się na jej plecach. Rozpiął go i uwolnił jej piersi ze
zbędnego stroju.
Stanik
wylądował na podłodze obok bluzki. Chwyciła jego penis i zaczęła
poruszać dłonią wolnymi suwami jednocześnie poddając się jego
pieszczotom. Lizał jej szyję, cały czas zniżając się do jej pełnych
kobiecości piersi.
Kiedy
dotarł do jej sutków chwycił obie piersi i ścisnął je, ona ścisnęła
mocniej jego penisa. Rozchylił je na boki i przejechał językiem pomiędzy
nimi. Wrócił językiem do lewego sutka o pocałował go, wziął jej
brodawkę między zęby i zaczął ją drażnić. Czuł na uchu jej gorący,
przyspieszony oddech, po chwili poczuł jej usta na swym uchu i język
wwiercający się do jego wnętrza.
Zaczęła
drapać go po plecach, jego dłoń ponownie znalazła się między jej udami,
pomiędzy jej łonem, a jego obnażonym i pieszczonym przez jej dłonie
penisem. Zaczął delikatnie wodzić palcem wskazującym po jej wilgotnej
szparce, wsunął go do niej i wodził dalej po całej jej długości.
Pieściła jego kutasa i lizała jego ucho, ale kiedy wsunął swój palec do
jej pochwy jej ciało stężało, napięły się jej mięśnie, syknęła głośno mu
do ucha i zaczęła gwałtowniej poruszać dłonią coraz bardziej drażniąc
jego fujarkę.
Na
jej twarz wystąpiły gorące rumieńce, kiedy poczuła drugi palce
wnikający do jej wnętrza oderwała się od jego ucha i spojrzała na niego.
Ścisnęła go i pocałowała głęboko w usta. Tomek zrobił palcami kilka
ruchów w jej wnętrzu, po czym wyszedł z niej i uznał, że już czas.
Przejął
z jej ręki swoje narzędzie i wprowadził główkę swego członka do jej
szparki. Wszedł w nią gładko, bez żadnych oporów i zaczął się w niej
miarowo poruszać.
- Jesteś niesamowity - szepnęła.
Jej
głos łamał się przy każdym słowie. Tomek poczuł zadowolenie i przypływ
pewności siebie. Zaczął jeszcze szybciej się w niej poruszać. Objęła go
swymi długimi, zgrabnymi nogami, jej kręgosłup wygiął się w łuk, a z
gardła wydobyło się głośne jęknięcie. Gdyby jej nie przytrzymał upadłaby
do tyłu.
Jej
mięśnie stężały, po chwili rozluźniły się. Jej ciało stało się wiotkie,
nogi zwolniły uścisk.. Tomek przesunął się, ułożył ją wzdłuż ławki i
zaczął dalej posuwać. Chwycił ją w talii i zsunął troszkę z ławki chcąc
wbić się w nią głębiej. Poruszyła dłonią, ułożyła ją nad głową, tuż przy
ścianie. Podniosła głowę i spojrzała na jego spoconą twarz.
Miała
otwarte usta, z których wydobywały się tłumione jęki. Podsunął jej
spódniczkę wyżej, spojrzał w dół i przez chwilę z zafascynowaniem
przypatrywał się jak jego fiut to znika to znów pojawia się w jej cipce.
Jej zwisające z ławki nogi spięły się i jeszcze raz podkurczyły. Wsunął
dłonie pod nie i podniósł je do góry. Położył je sobie na ramionach i
wrócił do cięcia tej wspaniałej cipki. Jej jęczący oddech wyrównał się z
jego krótkimi wydechami. Zaczęła dłońmi pieścić swoje piersi i drażnić
sutki.
Posuwał ją gwałtownie, nie spieszył się dopóki nie usłyszał dzwonka kończącego przerwę.
Kiedy
przyspieszył podniosła głowę i spojrzała na niego, jej nogi zsunęły się
z jego ramion kiedy przyspieszył swoje ruchy. Z powrotem opadła na
ławkę, zaczęła głośniej niż przed kilkoma minutami jęczeć i syczeć, a
kiedy przyszedł jego pierwszy wytryska prawie wrzasnęła .
Chwyciła
dłońmi brzeg ławki i zacisnęła zęby. Tomek odchylił do tyłu głowę, jego
penis wyślizgnął się z jej cipki i obryzgał jej ciało białym nasieniem.
Tak minęła druga przerwa obiadowa tego dnia. * * *
Kiedy następnego dnia zgłosił się do niej po lekcjach zastał ją w długiej pastelowej letniej sukience.
Przywitała go uśmiechem i kazała usiąść w ławce. Podeszła do niego i spojrzała z góry w jego oczy.
- Cieszy mnie fakt, że nie zapomniałeś .
Mówiąc to zakasała sukienkę do góry, odsunęła ławkę i usiadła na jego kolanach.
Tomek już wiedział, że ten rok matematyki ma zaliczony...
0 komentarze:
Prześlij komentarz